StoryEditor

Maliszewski: Co za nami, co przed nami?

02.02.2021., 11:26h

Początek roku to czas, kiedy wiele firm publikuje swoje sprawozdania i wyniki za miniony sezon. Tak też jest w branży owoców deserowych. Przeczytałem kilkanaście takich analiz opublikowanych przez firmy handlowe, grupy producentów i duże gospodarstwa z krajów Europy Zachodniej oraz Rosji i Ukrainy. Zadziwiające jest to, że większość wniosków i spostrzeżeń jest identyczna lub co najmniej bardzo zbieżna…

Sezon był zdominowany przez skutki COVID-19 i panikę, jaką początkowo wywołał on wśród producentów, handlowców i konsumentów. Sadownicy bali się głównie braku pracowników, szczególnie cudzoziemców, handlowcy – wstrzymania transportu, a konsumenci mieli obawy o swoje zdrowie, co miało wpływ na dokonywane zakupy.

Pracownicy sezonowi

Część krajów nie poradziła sobie z otwarciem granic i tam brakowało rąk do pracy przy zbiorach, szczególnie w pierwszej części sezonu. W krajach Europy Zachodniej mocno wzrosły stawki godzinowe, co skutkowało tym, że nie wszystkie wczesne owoce zostały zebrane.

Jakie kanały zbytu?

Konsumenci uznali, że spożycie owoców wzmacnia ich odporność i mocno zwiększyli ich zakupy. Szczególnie dotyczyło to owoców twardych, czyli jabłek i gruszek. Wzrosty sprzedaży dochodziły nawet do 20% w stosunku do analogicznego okresu w 2019 r. Niestety, trend ten nie został podtrzymany w drugiej części sezonu, czyli na jesieni. Wzrosła sprzedaż przez markety, a spadła na straganach i targowiskach. Największe spadki sprzedaży nastąpiły w segmencie HORECA (hotele, restauracje, catering) i były największe w bogatych krajach (Niemcy, Francja, Wielka Brytania). Ten kanał zmniejszył zakupy o nawet 80%, co najbardziej dotknęło takie gatunki, jak: maliny, jeżyny, czerwone porzeczki, truskawki i jagody.


18. kwiecień 2024 13:13