StoryEditor

Problemy z pracownikami z Ukrainy w sadzie i ogrodzie

23.03.2020., 10:47h

Właściciele sadów, szkółek, gospodarstw ogrodniczych są zaniepokojeni sytuacją na rynku pracowniczym wywołaną koronawirusem. Zamknięcie granic powoduje utrudnienia w przepływie pracowników z zagranicy, w tym z Ukrainy, a to oni stanowią podstawę siły roboczej w polskich gospodarstwach.

Wiosna to czas, kiedy producenci drzewek, krzewów i kwiatów mają najwięcej pracy. Szaleństwo sprzedaży w gospodarstwach ogrodniczych i szkółkarskich jeszcze się nie zaczęło. Tymczasem epidemia koronawirusa sprawia, że pozyskanie pracowników sezonowych, zwłaszcza z zagranicy, będzie w tym sezonie poważnym problemem.

Branże zdane na pracowników

Jak mówi Teodor Wojtasik – właściciel plantacji truskawek w Lędzinach, do pracy w jego gospodarstwie potrzebnych jest w sezonie co najmniej 25 osób.
 - W zasadzie 100% naszej obsady to są pracownicy z Ukrainy - przyznaje Wojtasik.
 
- Jesteśmy bardzo zaniepokojeni jak sytuacja się rozwinie, bo bez tych osób to my niewiele zbierzemy. Jak nie zbierzemy owoców mogą być straty sięgające nawet setek tysięcy w skali naszego gospodarstwa - dodaje właściciel plantacji truskawek.
 
Według Piotra Konieczko ze szkółki drzew i krzewów w Gogolinie w branżach ogrodniczych siła robocza jest podstawą, a bardzo dużo pracowników pochodzi z Ukrainy. Porównując gospodarstwa ogrodnicze do firm z innych branży można stwierdzić, że produkcja roślin bez pracowników fizycznych jest niemożliwa. Uprawa jest ciągłym procesem, którego nie można przerwać, wstrzymać w razie potrzeby.
 
- Można nie rozpocząć jakiejś budowy, jakiejś inwestycji, ale jeśli ktoś ma sad, to ten sad musi w jakiś sposób pielęgnować, musi go odpowiednio traktować od samej wiosny i ktoś to musi zrobić, żeby ten efekt gospodarczy jesienią był właściwy - mówi Konieczko.

Problemy na rynku pracy działają w obie strony

Na rynku pracy można dostrzec jeszcze jeden istotny problem. Osoby, które w obecnym czasie przyjechały z zagranicy i szukają zatrudnienia mogą spotkać się z utrudnieniami.
 - z racji tego, że jest jakaś struktura wewnętrzna tych ludzi którzy są i nie dopuszczamy kogoś z zewnątrz to w takiej sytuacji musiałem odmówić pracy dla osoby obcej, bo nie wiemy czy jest zdrowa - komentuje Piotr Konieczko.
 
Tekst i zdjęcia: dr Mariusz Drożdż

ZOBACZ FILM!
18. kwiecień 2024 14:24