StoryEditor

Problemy minionego sezonu w sadach wiśniowych i czereśniowych

03.11.2021., 11:45h

Sezon wegetacyjny 2021 r. znów był inny od poprzednich. Jego przebieg wpłynął, niestety, negatywnie na możliwości ochrony sadów przed szkodnikami i chorobami. Jaką lekcję na przyszłość możemy z niego wyciągnąć?

Mszyca czereśniowa, zwójki i przędziorki

Szkodniki te z powodu długo utrzymującego się zimna rozwijały się wolniej i przed kwitnieniem nie zdążyły wytworzyć licznych kolonii, a więc mogły być niezauważone – tym bardziej, że wiosną pierwszych kolonii mszyc trzeba szukać aktywnie, bo rozwijają się w ukryciu, na rozetach liściowych w środku korony.

Największą efektywność w zwalczaniu mszyc i ograniczeniu ich presji w dalszej części sezonu uzyskuje się, jeśli ochronę rozpocznie się przy mniejszej liczebności kolonii – najlepiej przed kwitnieniem (przy okazji zwalczamy też gąsienice zwójek, chociaż te, w odróżnieniu od mszyc występują raczej lokalnie). Niestety, w minionym sezonie przed kwitnieniem było ciągle chłodno, a w takich warunkach mszyce są mniej aktywne i żerują w ukryciu, a wówczas są trudniej dostępne dla preparatów kontaktowych – czyli m.in. pyretroidów. Tak więc ta grupa insektycydów mogła nie spełnić oczekiwań sadowników, a stosowana była powszechnie, chociażby z racji niskiego kosztu zabiegu. Zdecydowanie najlepiej sprawdzał się w zwalczaniu mszyc preparat Afinto – odpowiednik Teppeki 50 WG, działający systemicznie i niezbyt wrażliwy na niższą temperaturę (niestety, polecany jest tylko do sadów wiśniowych i tylko na mszyce). Jeśli przy okazji mszyc zagrożeniem były jednocześnie gąsienice zwójek, wówczas sadownicy wybierali jeśli nie pyretroidy, to preparaty z acetamiprydem, np. Kobe/Mospilan 20 SP. Warto wiosną jednak sprawdzić, czy jest realne zagrożenie ze strony zwójek (tym bardziej, że te występują najczęściej tylko lokalnie), aby nie stosować w tym czasie preparatów z acetamiprydem, gdy nie jest to w pełni uzasadnione. Lepiej zostawić je na czas walki z nasionnicami, co wynika z faktu, że dopuszczone są tylko dwie aplikacje w sezonie z wykorzystaniem tej grupy insektycydów i to z uwzględnieniem wszystkich zastosowań małoobszarowych (mają rejestrację także do walki z mszycami, zwójkami, licinkiem, śluzownicą, kwieciakiem pestkowcem). Jest to bowiem podstawowa grupa insektycydów do walki z nasionnicami, stosowana powszechnie i niestety coraz częściej nadużywana, co może znacznie obniżyć jej skuteczność (zresztą już to stwierdzono w przypadku zwalczania wielu szkodników). W warunkach gorszej pogody zawsze trzeba zwracać także uwagę na dodatkowe elementy wpływające na efektywność zabiegu – a więc m.in. na dodatek do cieczy opryskowej adiuwanta.

W wielu sadach konieczne było wykonanie zabiegu przeciwko mszycom również krótko po kwitnieniu (szczególnie, jeśli nie wykonano go przed kwitnieniem z powodu zimna), po ociepleniu obserwowano bowiem intensywny rozwój tych szkodników. Zbyt spóźnione zwalczanie mszyc pochowanych w pozwijanych liściach jest z reguły już mniej efektywne, ponadto skutki żerowania mszyc są już nieodwracalne – np. wyhamowanie wzrostu nowych przyrostów/młodych pędów czy obniżona jakość handlowa owoców. Ponieważ są ograniczenia w ilości zarejestrowanych insektycydów na tę grupę szkodników i zalecanych aplikacji w sezonie, niektórzy włączali do ochrony z dobrym skutkiem silikonowe preparaty działające mechanicznie, np. Next Pro (oprócz mszyc ograniczają także przędziorki).

W niektórych sadach wiśni i czereśni latem widać było uszkodzenia liści przez przędziorka chmielowca i rzadziej – pordzewiacza. Szkodniki te w tych gatunkach występują raczej lokalnie i mimo sprzyjającej pogody w miesiącach letnich wymagały zwalczania tylko w nielicznych sadach. Walka z przędziorkami powinna być poprowadzona, zanim zauważymy charakterystyczne zmiany na liściach, czyli najlepiej do fazy wybarwienia owoców (Kanemite 150 SC, Spruzit Koncentrat na Szkodniki EC i uzupełniające produkty silikonowe, np. Next Pro).

Sposób na nasionnice - plastikowe butelki z otworami w górnej części

Pierwsze loty nasionnic w sadach czereśni odnotowano w minionym sezonie na przełomie maja/czerwca lub dopiero w pierwszej dekadzie czerwca (a w inne lata była to już druga dekada maja). Jednak w wielu lokalizacjach muchy długo nie odławiały się w pułapkach, pojawiały się z dużym opóźnieniem i często były to tylko pojedyncze osobniki. Wprawiało to w zdziwienie sadowników przyzwyczajonych do bardziej intensywnych lotów, jakie obserwowano w poprzednich latach. Tak więc żółte pułapki lepowe znowu były nieodzowne, aby zabiegi wykonywać tylko wtedy, kiedy zagrożenie jest realne. W tym sezonie do monitorowania i dodatkowo do masowych odłowów much nasionnic pojawiło się nowe rozwiązanie, proponowane przez Instytut Ogrodnictwa – plastikowe butelki z otworami w górnej części butelki (które można było wykonać we własnym zakresie), wypełnione 4% wodnym roztworem nawozu fosforanu amonu. Aby spełniały oczekiwania masowych odłowów, zalecano powiesić nawet 80 butelek. Niektórzy producenci zainteresowali się tym rozwiązaniem, jednak jeden sezon to za krótko, aby ocenić przydatność takiego rozwiązania, ale na pewno jest godne uwagi, szczególnie w sadach ekologicznych.

W zależności od presji nasionnic w danej lokalizacji (np. duży wpływ ma sąsiedztwo sadów zaniedbanych/ekstensywnych), pory dojrzewania poszczególnych odmian czy terminu wylotu pierwszych much, w niektórych sadach czereśniowych/wiśniowych trzeba było przeprowadzić 2–4, a w innych nawet 5 zabiegów przeciwko tym szkodnikom. Na liczbę zabiegów wpływ miał też dobór insektycydów, gdyż np. aplikując jedno- lub dwukrotnie Movento 100 SC, które wyjątkowo długo zabezpiecza owoce (ponad dwa tygodnie), wykonuje się automatycznie mniej zabiegów w sezonie.

Najczęściej do walki z nasionnicami wybierane są produkty z acetamiprydem, ale jak wcześniej już wspomniano, można ich użyć tylko dwa razy z uwzględnieniem wszystkich zastosowań w danej uprawie. Ponadto preparaty z acetamiprydem mają 14 dni karencji, jednak czas ich efektywnego działania na szkodnika jest krótszy niż czas karencji. W związku z czym przy większej presji ze strony nasionnic i przy dłużej trwających lotach, insektycydy z tej grupy zastosowane do ostatniego zabiegu nie gwarantowały wyprodukowania owoców bez larw szkodników. Z tego powodu chętnie sięgano dodatkowo po pyretroidy o krótszej – 7-dniowej karencji (trzeba zwracać uwagę na karencję tej grupy insektycydów, gdyż część z nich ma nawet 45 dni karencji). Niestety, ta grupa preparatów ma szereg wad: działając wyłącznie kontaktowo, niszczy tylko muchy latające w dniu zabiegu (a nie wylęgające się larwy w owocach, w których wcześniej zostały złożone jaja), nie powinny być stosowane w temperaturze >20°C (co bardzo ograniczało możliwości ich wykorzystania minionego lata), ponadto można je aplikować tylko 1–2 razy w sezonie (a są często stosowane już wczesną wiosną i przed kwitnieniem). Nie można też pominąć informacji, że nie są selektywne w stosunku do pożytecznej entomofauny.

Niektórzy producenci czereśni i nieliczni producenci wiśni sięgali więc także po Movento 100 SC (preparat nie jest tani, ale takie rozwiązanie było nieodzowne przede wszystkim w sadach czereśniowych, w których przymrozki nie zredukowały plonu, a presja nasionnic była duża). Dodatkowo od tego sezonu włączyli do ochrony kolejny produkt z wyższej półki cenowej – Exirel 100 SE. Ten ostatni ma ważne zalety: oprócz nasionnic zwalcza w wiśniach i czereśniach także muszkę plamoskrzydłą, ponadto ma tylko 7-dniową karencję. Preparat zabezpiecza owoce nie tylko do momentu zbioru, ale również przez kilkanaście dni trwania zbiorów (ma działanie kontaktowe i żołądkowe, na roślinie działa wgłębnie oraz translaminarnie). Krótko przed zbiorami owoców sięgali po niego głównie ci producenci czereśni (rzadziej obserwowałam przypadki zastosowania tego droższego rozwiązania również przez producentów wiśni), którzy nie monitorowali muszki plamoskrzydłej i obawiali się powtórzenia sytuacji z poprzedniego sezonu, kiedy to odnotowano bardzo duże straty w plonie z powodu tego szkodnika. Mimo że w tym roku produkt ten nie przydał się do zwalczania muszki (bo ta w tym sezonie wyleciała znacznie później niż rok wcześniej, a więc już po zakończeniu zbiorów czereśni i wiśni), to był dobrym gwarantem zbierania zdrowych owoców, bez larw nasionnic. Tańsza wersja programu zwalczania nasionnic, realizowana w tym roku, to program bazujący na preparatach z acetamiprydem i pyretroidami. Mógł on jednak być zawodny. Z kolei jeśli zrealizowano droższy program, w którym dwie aplikacje acetemiprydem uzupełniono insektycydami: Movento 100 SC i/lub Exirel 100 SE – uzyskiwano bardzo dobre efekty ochrony (pod warunkiem typowania terminów na podstawie monitoringu pułapek). Niestety, po takie rozwiązania sięgali tylko nieliczni producenci wiśni, skutecznie zniechęceni prognozą bardzo niskich cen skupu owoców.

Brunatna zgnilizna drzew pestkowych

W ostatnich dniach kwietnia (kiedy czereśnie i wiśnie, w zależności od odmiany czy rejonu, były w fazie białego pąka/początku kwitnienia) po fali zimna i przymrozków pojawiły się zapowiedzi zmiany pogody na cieplejszą i deszczową. Takie warunki bardzo sprzyjały porażeniu pierwszych otwierających się kwiatów przez brunatną zgniliznę drzew pestkowych oraz raka bakteryjnego. Konieczne więc było zabezpieczenie otwierających się kwiatów wiśni i wrażliwych odmian czereśni, tym bardziej, że początek kwitnienia przypadał krótko przed okresem świąt wielkanocnych i przerwy w wykonywaniu wielu prac polowych. Ponieważ opady występowały kilkakrotnie w czasie trwania kwitnienia, konieczne było wykonanie 1–2, a lokalnie nawet 3 zabiegów, głównie w sadach wiśniowych i szczególnie w tych lokalizacjach, w których choroba występowała w poprzednim sezonie. Ponieważ zabiegi musiały być wykonywane po oblocie pszczół, były przeprowadzane często wieczorem/nocą w temperaturze <12°C. W tych warunkach ochrona powinna bazować na wybranych fungicydach: Signum 33 WG, Switch 62,5 WG, Tiptop/Topsin 500 SC, dodatkowo w sadach wiśni – Kenja 400 SC i uzupełniająco na fungicydach/nawozach miedziowych. Zabiegi preparatami miedziowymi były o tyle istotne, że w minionym sezonie jednocześnie obok moniliozy dużym zagrożeniem był także rak bakteryjny, szczególnie na wrażliwych odmianach czereśni i nie tylko w czasie kwitnienia (zagrożenie występowało także w okresie wzrostu zawiązków i wymagało w sezonie kilkukrotnej aplikacji produktów miedziowych). Pozostałe zalecane na moniliozę preparaty to m.in.: Luna Experience 400 SC, difenokonazol – np. Score 250 EC czy tebukonazol – np. Horizon 250 EW (ten tylko w sadach wiśni). Do skutecznego działania wymagają one jednak temperatury >12°C. Jeśli były aplikowane przy niższej temperaturze, niestety nie mogły w zadowalającym stopniu zabezpieczyć przed zamieraniem kwiatów i pędów.

Drobna plamistość liści drzew pestkowych

W minionym sezonie, podobnie jak rok wcześniej, panowały doskonałe warunki do infekcji pierwotnych i wtórnych zarodników workowych drobnej plamistość liści drzew pestkowych. Te pierwotne miały miejsce w maju i w czerwcu, kiedy to odnotowano kilkanaście dni z opadami deszczu. Nie bez znaczenia było też bogate źródło zarodników workowych w wielu sadach, mocno porażonych w poprzednim sezonie, co znacznie zwiększało presję choroby już na starcie jej rozwoju. Ale również w okresie infekcji wtórnych – w lipcu, sierpniu i we wrześniu, deszczowa pogoda sprzyjała dalszemu dynamicznemu rozwojowi choroby. W lipcu np. na Kujawach odnotowano 13 dni z opadami deszczu w ilości 120 l/m2, a w sierpniu spadło ponad 130 l/m2 w ciągu 19 dni. Bardzo deszczowo rozpoczął się także wrzesień, powodując zalania i podtopienia w wielu rejonach Polski (szczególnie w województwach śląskim, małopolskim, łódzkim). Trzeba przypomnieć, że letnie opady bardzo często były intensywne, burzowe (w trakcie których niejednokrotnie odnotowywano w ciągu doby nawet kilkadziesiąt litrów deszczu na m2). To z kolei powodowało zmycie najczęściej stosowanych w okresie infekcji wtórnych preparatów kontaktowych na bazie kaptanu, co również dodatkowo miało wpływ na szybki rozwój choroby. W konsekwencji, podobnie jak rok wcześniej, obserwowano przedwczesny opad liści w wielu sadach – przede wszystkim wiśniowych, co nie pozostanie bez wpływu na jakość pąków kwiatowych i stan przezimowania sadów. Z kolei drzewa uszkodzone przez mróz atakowane są łatwiej przez patogeny kory i drewna, szczególnie przez dziesiątkującą sady wiśniowe srebrzystość liści. Wiśnie porażane są przez tę chorobę zdecydowanie częściej niż czereśnie, jednak widziałam również silnie porażone liście w sadach czereśni. Tak więc w tym sezonie konieczne było wykonanie w sadach wiśniowych nie mniej niż 4–5 zabiegów, a w czereśniowych – minimum dwóch, trzech, aby utrzymać liście na drzewach do przymrozków (preparaty dodynowe, np. Syllit 544 SC/65 WP, Luna Experience 400 SC, preparaty oparte na difenokonazolu, kaptanie i tiofanacie metylu).

Gorzka zgnilizna wiśni i monilioza na czereśniach

Opady w lipcu spowodowały także duże zagrożenie ze strony gorzkiej zgnilizny wiśni. Zarodniki konidialne infekują owoce w różnym stopniu dojrzałości, jednak najbardziej podatne są te dojrzewające i dojrzałe, a właśnie w okresie przed zbiorami przeszły w wielu rejonach kraju gwałtowne burze z silnymi opadami deszczu. Ponieważ do walki z tą chorobą polecane są przede wszystkim fungicydy z kaptanem, wrażliwe na zmywanie przez deszcz, wymagało to zabiegów uzupełniających. Niestety, ochrona była często nieadekwatna do zagrożenia. Wynikało to z faktu, że sadownicy słyszeli już o bardzo mało atrakcyjnych propozycjach cen skupu wiśni i nie prowadzili intensywnej ochrony. W sadach czereśni dojrzewające owoce intensywnie atakowała z kolei monilioza, szczególnie odmiany wrażliwe i te, których owoce uległy uszkodzeniu przez grad lub popękały w wyniku intensywnych, gwałtownych opadów deszczu w lipcu. Presję choroby i jej skutki widać było szczególnie w kwaterach, w których z różnych względów nie zebrano owoców lub wykonano w okresie dojrzewania owoców zbyt skromny program ochrony. Tak więc tu również wymagana była intensywna ochrona adekwatna do zagrożenia. Jeśli ta była niewystarczająca – 1 lub 2 zabiegi i dodatkowo niewłaściwie dobranymi fungicydami, to obserwowano silne porażenie owoców. Podstawowe fungicydy polecane do zwalczania moniliozy w okresie dojrzewania owoców czereśni to: Switch 62,5 WG, Signum 33 WG, Luna Experience 400 S.C. Należą one jednak do tych droższych rozwiązań, więc sadownicy wybierali tańsze – np. te na bazie tiofanatu metylu, często po raz kolejny w sezonie (co nie jest polecane i jest niedozwolone) czy sięgali np. po difenokonazol (zalecany tylko w okresie kwitnienia).

Autor: Barbara Błaszczyńska, doradca sadowniczy, Agrosimex

19. kwiecień 2024 08:24