StoryEditorMaliszewski o sytuacji w polskim sadownictwie

„Za duży socjal”, aby Polak pracował w sadzie? Brak ludzi do zrywania jabłek

28.09.2022., 10:30h

Sadownictwo aktualnie mierzy się z wieloma problemami. Jedne z ważniejszych to brak ludzi do zrywania jabłek, koszty energii, które ciągle rosną i brak rynków zbytu. Maliszewski zwrócił się z wnioskiem o zmiany w ułatwieniu pracy cudzoziemcom, ponieważ Polaków ta praca kompletnie nie interesuje.

- Dramatycznie brakuje ludzi do zrywania jabłek, część zbiorów prawdopodobnie pozostanie w sadach - poinformował prezes Związku Sadowników RP i poseł PSL Mirosław Maliszewski. Zwrócił się do resortu rodziny, by ułatwił przyjazd Ukraińcom. Jak stwierdził, Polacy kompletnie nie interesują się pracą w sadach, bo jest "za duży socjal".

- W sadownictwie jest mnóstwo problemów, najważniejsze to braki siły roboczej, koszty energii i brak rynków zbytu w związku z wojną w Ukrainie - powiedział Maliszewski.

Obywatele z Ukrainy, którzy trafili do Polski jako uchodźcy, niekoniecznie są zainteresowani pracą w sadownictwie, głównie dlatego że są to kobiety z dziećmi. A osoby, które byłyby zainteresowane, mają aktualnie problemy z uzyskaniem wiz. Paszport biometryczny w przypadku osób, które przyjechały wcześniej i wróciły do swojego kraju powoduje, że nie mogą przyjechać drugi raz.

Związek Sadowników Rzeczpospolitej Polskiej zwrócił się do Ministerstwa Rodziny i Polityki Społecznej z wnioskiem o zmianę i złagodzenie przepisów. Miałoby to na celu umożliwić wjazd do Polski w ruchu bezwizowym bez konieczności czekania 90 dni.

Zaczęły się prace nad zmianą przepisów

- Brakuje nam pracowników, mężczyzn szczególnie - podkreślił szef Związku Sadowników RP. Związek próbuje pozyskać pracowników z innych państw np. z Uzbekistanu, Nepalu, Indii, ale są problemy z wizami.

Polacy nie są zainteresowani pracą sezonową w sadach. Maliszewski zaznaczył, że jest zbyt duży „sojcal” i to w dużej mirze wyeliminowało z prac sezonowych Polaków, którym sadownicy nie są w stanie zapłacić oczekiwanego wynagrodzenia, przez zbyt tanią cenę sprzedaży towaru względem kosztów produkcji, które ponosi producent.

Czy zbierzemy wszystkie jabłka?

Zbiory jabłek w tym sezonie mają być porównywalne z sezonem poprzednim i wyniosą około 4 miliony ton. Jednak ze względu na brak pracowników może nie udać się zebrać wszystkiego. Dodatkowym poważnym dylematem, który dotyczy sadowników jest problem związany z przechowywaniem jabłek. Czy przetrzymać je w chłodni i liczyć na dobra cenę wiosnę, która zwróciłaby koszty energii, czy sprzedać je od razu.

Słaba cena, słaby eksport

 - Bardzo słabo jest w tym roku z eksportem jabłek - stwierdził szef Związku. Jak mówił, dotychczas duże ilości owoców wysyłane były na Wschód (Białoruś, Ukraina), teraz tylko pojedyncze przesyłki trafiają do tych krajów. Są problemy z eksportem do Egiptu, bo w związku z niepewną sytuacją kraj ten "trzyma pieniądze" na zakup zbóż. Jest natomiast sprzedaż polskich jabłek na rynek europejski, niektóre kraje kupują je ze względu na bardzo niską cenę - zaznaczył.

- To wszystko jest jednak za mało w stosunku do tego, co powinno być o tej porze i było w poprzednich latach. Zawsze były problemy w sadownictwie, ale tak źle jak w tym sezonie jeszcze nie było. Jeżeli konflikt na Ukrainie się nie zakończy, sadownicy pozostaną bez rynków zbytu. Jest pesymizm w branży - posumował Maliszewski  

Opr. Bernat Patrycja

na podstawie polskiesadownictwo za bussines.interia.

fot: envato.elements

 

08. październik 2024 01:47