StoryEditor

Ostatnie dokarmianie – sierpień w sadzie

20.07.2022., 12:14h

Mając na uwadze zbliżające się zbiory, coraz częściej myślimy o jakości – choć w tym momencie to już raczej „sprawy kosmetyczne”.

W przypadku odmian triploidalnych – bardziej wrażliwych na chłody – owocowanie w tym roku w większości sadów jest słabsze. Przy mniejszej ilości jabłek na drzewie często uzyskujemy dużą ilość owoców przerośniętych, gorzej wybarwionych i o obniżonej trwałości. Na słabo owocujących drzewach pędy rosną silniej, co przekłada się na szybsze przekierowanie do nich wapnia oraz zwiększone zacienienie owoców.

Wapń

Warto tu jednak zwrócić uwagę, że dokarmianie wapniem w sierpniu (jeśli nie było dostateczne wcześniej) poprawi odporność owoców na gorzką plamistość podskórną, ale w znacznie już mniejszym stopniu może wpływać na zdolność do długiego przechowywania. To nie jest tak, że wcześniejsze zaniedbania odnośnie zaopatrzenia w wapń da się nadgonić kilkoma zabiegami w sierpniu i we wrześniu.

Chlorek wapnia

Przyjmuje się, że w tej drugiej części sezonu mniejsze znaczenie ma już sama forma wapnia, a większe – jego ilość, którą możemy szybko podać do owoców. Z tego powodu od sierpnia większość sadowników korzysta z tanich zabiegów chlorkiem wapnia. Ponieważ przy tej okazji wprowadzamy duże ilości chloru, który wykazuje działanie fitotoksyczne, zazwyczaj do cieczy dodajemy jeszcze aminokwasy, które wykazują działanie osłonowe, dość szybko wiążąc jony chloru. Dzięki dodatkowi aminokwasów zabieg staje się dużo bezpieczniejszy, przy czym preparaty aminokwasowe (zwłaszcza pochodzenia odzwierzęcego i podane w większych dawkach) będą też wpływały na zaopatrzenie drzew w „łatwy azot”. To z natury dobrze wpływa na kondycję całych roślin, trzeba się jednak liczyć z reakcją drzew, które – o ile nie zakończyły jeszcze wzrostu – mogą powtórnie nabrać chęci do rozwoju wegetatywnego. Ma to szczególnie znaczenie, gdy wykonywano cięcie letnie – skrócone pędy będą wykazywały znacznie silniejszy wzrost wtórny. Podejrzewa się też wpływ późnego stosowania aminokwasów (i znów: głównie odzwierzęcych i stosowanych w większych ilościach) na nasilenie występowania w późniejszym czasie na owocach w chłodni oparzelizny powierzchniowej, określanej też przez niektórych jako choroba niedojrzałej skórki. Z tych powodów zalecam, aby od sierpnia stopniowo ograniczać dawki aminokwasów do minimum, proponuję też w tym czasie korzystać przede wszystkim z aminokwasów pochodzenia roślinnego. Do niewątpliwych zalet chlorku wapnia należą jego cena i szybkość wprowadzenia dużych ilości wapnia do wnętrza komórek. I tu się chyba kończą jego zalety, a zaczynają się „schody”. Komórki roślinne muszą się bronić przed chlorem i zużywają sporo energii na naprawianie szkód przez niego wyrządzonych. A więc pierwotnie szybko wprowadzamy dużo wapnia, ale w wyniku reakcji obronnej duża ilość tego składnika jest też marnowana – warto się więc zastanowić, czy dobrze robimy, zwiększając przed zbiorami dawki chlorku wapnia? Może lepiej wykonać więcej zabiegów, ale mniejszymi dawkami – wydaje się to być lepsze z punktu widzenia roślin.

Produkty alternatywne

Pamiętajmy też, że chlorek wapnia nie jest jedynym rozwiązaniem (choć dominującym) polecanym w tym czasie. Wielu sadowników korzysta przed zbiorami z saletry wapniowej – zwłaszcza na odmiany nie mające kłopotów z wybarwieniem. To też jest dobre rozwiązanie i stosunkowo tanie, przy czym wapń z saletry nie wdziera się tak szybko do wnętrza komórek jak chlorek wapnia.

Z drugiej strony – nie czyni też takich szkód. W niektórych przypadkach jest wręcz zalecane stosowanie saletry wapniowej tuż przed zbiorem jabłek w celu wzmocnienia zielonej barwy zasadniczej. Jeśli procesy związane z wybarwianiem owoców są już zaawansowane, stosowanie saletry wapniowej raczej nie powinno negatywnie wpłynąć na wielkość rumieńca. W tym czasie ciągle jeszcze możemy korzystać z innych produktów wapniowych czy wapniowo-krzemowych. Może to być też wapń w formie mrówczanu albo skompleksowany lignosulfonianem. To ostatnie rozwiązanie szczególnie dobrze wpływa na jędrność owoców, ponieważ wapń w dużej części zatrzymuje się od razu w ścianie komórkowej.
Również sam lignosulfonian dodatkowo wzmacnia ściany komórkowe, przez co stają się zdecydowanie sztywniejsze – w efekcie owoce są twardsze i bardziej „chrupiące”.

Kolejną propozycją jest wykonanie oprysku węglanem wapnia (musi być bardzo dobrze zmielony) z dodatkiem bakterii szybko przetwarzających węglan wapnia do postaci łatwo i chętnie pobieranego przez rośliny mleczanu wapnia. W tym przypadku zabieg należy wykonać w warunkach umożliwiających bakteriom przetrwanie na roślinach choć kilku godzin. A więc nie może to być np. zabieg wykonany przy intensywnym nasłonecznieniu, aby promieniowanie nie „zutylizowało” zbyt szybko bakterii. Wszystkie wymienione rozwiązania, które są alternatywne do chlorku wapnia, są niewątpliwie droższe też bezpieczniejsze i – o czym często zapominamy – nie psują smaku owoców. Niestety, według dość powszechnej opinii (z którą się osobiście zgadzam) chlorek negatywnie wpływa na smak jabłek.

Poprawa wybarwienia

Pamiętajmy, że na wybarwianie jabłek wpływa wiele czynników.

  • Najważniejsze to skłonność genetyczna (cecha odmianowa)
  • i doświetlenie owoców – są to czynniki bezwzględnie potrzebne do wytworzenia rumieńca na jabłkach.

W następnej kolejności możemy wymienić czynniki sprzyjające wybarwianiu:

  • duże różnice temperatury pomiędzy dniem a nocą;
  • wysoka wilgotność powietrza (okresowo);
  • dobre zaopatrzenie w fosfor i potas;
  • a także ogólna dobra kondycja roślin.

Ten ostatni element wydaje się być często niedoceniany – pamiętajmy, że na drzewach osłabionych przez choroby, a zwłaszcza przez szkodniki (przędziorki) jabłka znacznie słabiej się wybarwiają. Również drzewa osłabione nadmiernym owocowaniem wydają owoce nie tylko mniejsze, ale i słabiej wybarwione. W takich przypadkach potrzebne jest intensywniejsze dokarmianie dolistne, uwzględniające również aminokwasy lub – lepiej – preparaty algowe.

Mikroklimat

Nie mamy wpływu na przebieg pogody, ale możemy w pewien sposób wpływać na mikroklimat. Zwracam uwagę, że stosowanie siatek przeciwgradowych ogranicza bezpośredni dostęp promieni słonecznych, ale w czasie upałów zmniejsza stres związany z przegrzaniem owoców. W efekcie rumieniec pod siatkami jest trochę inny, mniej jaskrawy – ale pojawia się na czas i pozwala terminowo zdjąć owoce.
Przykładem może być odmiana Szampion, której jabłka w ostatnich latach notorycznie mają problem z osiągnięcie satysfakcjonującego nas wybarwienia w terminie dojrzałości zbiorczej (owoców przeznaczonych do długotrwałego przechowywania). W konsekwencji często wkładamy do chłodni owoce tej odmiany albo słabo wybarwione, albo stosunkowo przejrzałe – o skróconym okresie możliwego przechowywania. Jednak Szampion uprawiany pod siatkami w okresie 15–20 września niemal zawsze ma już wystarczający rumieniec, choć jest on bardziej różowy niż jaskrawoczerwony. Ale jest to rumieniec całkowicie akceptowalny.

Poprawić mikroklimat możemy też przez wykorzystanie deszczowni.

Zraszacze nadkoronowe, których głównym zadaniem jest ochrona przed przymrozkami, pozwalają też na szybkie schłodzenie całych drzew w okresie upałów, a przy okazji parowania zwiększa się też wilgotność powietrza (sprzyjająca wybarwianiu). Innym sposobem jest wykonywanie oprysków z użyciem dużej ilości zimnej wody (1000 l/ha) w godzinach wieczornych, gdy drzewa jeszcze nie zdążyły ostygnąć. Ważne, aby ta woda była zimna i w dużej ilości – co powoduje szybkie (lekko stresowe) schłodzenie całych drzew (sztucznie tworzymy wysoką amplitudę temperatur sprzyjającą wybarwianiu) i utrzymywanie się rosy (czasem aż do rana). We Włoszech metoda ta jest wykorzystywana przy przedzbiorczym dokarmianiu nawozami fosforowo-potasowymi. Nasz klimat jest w fazie wyraźnego ocieplenia, warto więc podglądać i testować metody wykorzystywane i sprawdzone wcześniej w cieplejszych krajach.

Fosfor i potas

Na poprawę wybarwienia pozytywnie wpływają też zabiegi dokarmiania nawozami fosforowymi i potasowymi. Są to zabiegi powszechnie wykorzystywane, choć z różnym skutkiem (zazwyczaj bardzo dobrym). Zwracam jednak uwagę, że w przypadku odmian potasolubnych świetne efekty przynosi stosowanie odżywek potasowo-fosforowych, natomiast inne odmiany dobrze reagują na dokarmianie samym fosforem (potas może pogarszać ich zdolności przechowalnicze). Do odmian, których jabłka „malujemy” samym fosforem lub nawozami fosforowo-wapniowymi należą np. Szampion czy Jonagold (cała grupa).
W ich przypadku należy zachować umiar w dokarmianiu potasem, aby jego nadmiar nie zaszkodził zdolnościom przechowalniczym jabłek (choć dobrze wpływa na wielkość owoców). Jest to oczywiście ogólne zalecenie, od którego są wyjątki: przykładem może być sad, w którym (z różnych przyczyn) drzewa cierpią z powodu niedoboru potasu – w takim przypadku mieszanka fosforowo-potasowa przyniesie zdecydowanie lepszy efekt niż dokarmianie samym fosforem. Pamiętajmy, że nie tylko niedobór potasu lub fosforu może wpłynąć na pogorszenie wybarwienia – jeśli w sezonie stwierdziliśmy niedobory jakiegokolwiek ze składników – zarówno makro- jak i mikroelementów – powinniśmy je uzupełnić jak najszybciej, nie czekając na pojawienie się problemów.

Odżywki

Spotkałem się z odżywkami (francuskimi i hiszpańskimi), które przeznaczone są do poprawy wybarwienia jabłek, ale w naszych warunkach nie przynosiły spodziewanych efektów. To produkty zawierające duże ilości magnezu i niektórych mikroelementów, których skład moim zdaniem bardziej je predysponował do wzmacniania zielonej barwy liści. Próby zastosowania w sadzie produkcyjnym w rejonie wareckim (na kilku odmianach, w tym na Szampionie) nie wykazały żadnych różnic w okresie zbiorów. Być może różnice klimatyczne i/lub glebowe powodują, że schematy dokarmiania sprawdzające się w tamtych warunkach (cieplejszy klimat, może wysokie pH gleby ograniczające pobieranie mikroelementów, a może mniejsze amplitudy temperatur) u nas nie muszą przynosić spodziewanych efektów. Ale warto próbować.

Efekty uboczne

Zabiegi poprawiające wybarwienie jabłek są bardzo ważnymi działaniami – wpływają nie tylko na wygląd owoców (a więc i możliwości sprzedaży), ale też często i na termin zbioru (gdy wybarwienie się opóźnia), a przez to i na ogólną kondycję drzew przed spoczynkiem zimowym. Pamiętajmy, że dopóki owoce nie zostaną zebrane, drzewa cały swój wysiłek wkładają na ich wykarmienie. Dopiero po zbiorach (lub gdy owoce same się osypią) drzewa zaczynają dbać o własną kondycję i przygotowanie do spoczynku zimowego. A więc opóźnienie zbioru jabłek o tydzień powoduje, że drzewa będą miały o cały tydzień krótszy czas na poprawę swojej kondycji i przygotowanie się do zimy – wytworzą więc słabiej wykształcone pąki kwiatostanowe i będą bardziej podatne na uszkodzenia mrozowe.
Pod tym względem wyjątkiem może być cięcie letnie, które powinniśmy traktować jako „zło koniecznie” – co prawda poprawia dostęp światła do owoców, ale osłabia kondycję całego drzewa i zaburza gospodarkę hormonalną, często prowokując do wtórnego wzrostu pędów i nienaturalnego wydłużenia wegetacji. Z drugiej strony mocne cięcie letnie może być czynnikiem hamującym nadmierne wyrastanie owoców. Jeśli zrobimy to mądrze, to jednocześnie zatrzymamy wielkość jabłek i poprawimy ich wybarwienie, co może uratować je przed przeznaczeniem na przemysł. Trzeba to jednak zrobić tak, aby nie prowokować zbędnego wzrostu wtórnego, a jeśli już do tego dojdzie – jak najszybciej go zatrzymać. 

Mgr inż. Zbigniew Marek 

03. październik 2024 04:51