StoryEditor

Od storczyków w piwnicy do haskapu w profesjonalnym laboratorium

01.09.2022., 00:00h

Zaczęło się 40 lat temu od rozmnażania storczyków metodą in vitro w niewielkim laboratorium urządzonym w… domowej piwnicy. Działalność ta szybko nabrała rozpędu i Tadeusz Kusibab jako jeden z pierwszych w latach 90. wprowadzał na rynek Phalenopsis. Dziś nie ma ani piwnicy, ani storczyków w produkcji – jest za to profesjonalne laboratorium w Krakowie, gdzie rocznie w ten sposób rozmnaża się kilka milionów roślin ozdobnych i owocowych. Ich dalszą produkcją zajmują się córki pana Tadeusza – każda we własnej szkółce. Cała rodzina – choć są to cztery różne firmy – działa pod wspólną marką „in-vitro Kusibab”.

Grupa in-vitro Kusibab skupia zatem cztery rodzinne szkółki. Gospodarstwo Ogrodnicze Tadeusz Kusibab, działające od 1981 r., zajmuje się mnożeniem roślin techniką kultur in vitro. Główny asortyment stanowią gatunki owocowe – przede wszystkim borówka wysoka, malina, jagoda kamczacka, świdośliwa, jeżyna, a także rośliny ozdobne – m.in. różaneczniki, azalie, kalmie, brzozy czy lilaki.

 

Dalsze etapy produkcji odbywają się już w trzech szkółkach zlokalizowanych w gminie Słomniki, którymi zajmują się córki pana Tadeusza. Firma Plantin – prowadzona wspólnie przez Tadeusza i Ewę Kusibabów wraz z córką Justyną Kusibab-Mruk i jej mężem Wojciechem – jest producentem sadzonek w wielodoniczkach („multiplatach”) i właścicielem plantacji jagody kamczackiej. Nieco większy materiał, doniczkowy produkują Gospodarstwo Ogrodnicze Kusibab-Wyka, należące do Aleksandry Kusibab-Wyki i Marcina Wyki oraz Gospodarstwo Waganowice Pauliny Kusibab-Popowicz i Mirosława Popowicza.

Cykl produkcyjny

  • Rośliny pochodzące z laboratorium in vitro trafiają do pomieszczeń aklimatyzacyjnych – tzw. in vivo – tutaj sadzonki są przenoszone z pożywek ukorzeniających i elongacyjnych do papierowych mikrodoniczek, gdzie przechodzą proces ukorzeniania.
  • Część gatunków jest mnożona również przez mikrosadzonki pozyskiwane z co najmniej 5-centymetrowych roślin i ukorzeniane w ten sam sposób co rośliny z in vitro.
  • Po kilku tygodniach, zależnie od gatunku (np. u borówki trwa to 4–5 tygodni, u maliny znacznie krócej) ukorzenione sadzonki opuszczają in vivo i przechodzą aklimatyzację w tunelu foliowym, gdzie stopniowo jest obniżana wilgotność powietrza z wyjściowych 100%.
  • Na różnych etapach produkcji sadzonki są 2–3-krotnie przycinane po to, żeby je rozkrzewić.
  • Kolejny etap to przesadzanie roślin do wielodoniczek, które w przypadku firmy Plantin stanowią produkt finalny.
  • Z kolei w gospodarstwach Kusibab-Wyka i Szkółce Waganowice z „multiplatu” rośliny są przesadzane jeszcze do doniczek.

Kierunki sprzedaży

Rośliny rozmnażane przez rodzinę Kusibabów sprzedawane są wyłącznie hurtowo – zarówno na rynek krajowy, jak i zagranicę. Głównym produktem grupy in vitro Kusibab jest borówka wysoka. Oprócz podstawowych odmian, takich jak Duke, Bluecrop czy Chandler, w ofercie jest też kilka nowości – m.in. Sweetheart, Colibri, New Hanover.

– Od kilku lat obserwujemy bardzo duży wzrost sprzedaży na Południe, mamy klientów m.in. w Hiszpanii, Serbii, Rumunii, Bułgarii, Chorwacji, Turcji, Gruzji, stąd też rozszerzenie oferty borówkowej o odmiany południowe i na to teraz kładziemy nacisk – mówi Justyna Kusibab-Mruk.

Haskap: obywatel świata

Ważną część produkcji stanowi również jagoda kamczacka. Jej ogromne nasadzenia są w Chinach, Kanadzie, USA i w Rosji (na Syberii), która jeszcze niedawno była ważnym klientem grupy in vitro Kusibab. Bardzo dużo jagody jest też uprawianej w Skandynawii, na Litwie, Łotwie, w Estonii, w Słowenii, sadzona jest również we Francji.

– Jagoda jest stosunkowo łatwą rośliną do rozmnażania – oceniliśmy w naszej produkcji ponad 40 odmian tej rośliny, wykluczyliśmy te podatniejsze na choroby i szkodniki, zostaliśmy przy 12, które mają najlepszej jakości owoce – informuje Tadeusz Kusibab. Są to odmiany z trzech źródeł: z Rosji, Kanady i Stanów Zjednoczonych. Odmiany rosyjskie zostały wyhodowane w placówce naukowej FGUP „Bakczarskoje” Rosselhozakademii (obwód Tomski) i są to: Vostorg, Sinyj Utios i Jugana.

 

– Dwie pierwsze są bardzo zbliżone do siebie, o smacznych, dużych i jędrnych owocach. Jugana też cieszy się zainteresowaniem kupujących, jednak nie daje u nas takich plonów, jak na Syberii, dlatego chyba będziemy się z niej wycofywać – mówi pan Tadeusz.

Późniejsze od rosyjskich są odmiany kanadyjskie wyhodowane na Uniwersytecie w Saskatchewan: Aurora, Honeybee, Boreal Beast, Boreal Beauty, Boreal Blizzard – wszystkie te odmiany nadają się do zbioru maszynowego.
Boreal Blizzard i Boreal Beast mają dość miękkie owoce, ale zawierają one bardzo dużo cukru, więc są bardzo smaczne i świetnie się nadają na przetwory – np. na wino, dżemy. Najpóźniejsze są trzy odmiany amerykańskie: Giant’s Heart, Blue Tresure, Strawberry Sensation.

– Odmiana czwarta, Blue Banana jest z nich najmniej interesująca, natomiast tych pozostałych mamy niewielkie nasadzenia czteroletnie, o pięknych owocach, które są bardzo twarde, jędrne, okrągłe, więc świetnie się nadają do zbioru maszynowego. Wydaje mi się, że przynajmniej dwie z nich powinny wejść do proponowanego przez nas doboru – ocenia pan Tadeusz. Jak dodaje, rosyjska hodowla jagody szła w zupełnie innym kierunku niż kanadyjska. Rosjanie w ogóle nie patrzyli na jagodę jak na produkt komercyjny. Dla wielu z nich to owoc leśny, do dziś na Syberii i w Primorskim Kraju zbierany z jej naturalnych stanowisk. – Hodowla jagody w Rosji trwa już od lat 60. XX w., obecne odmiany są więc 4–5. pokoleniem mieszańców. Ich owoce są duże, mają szlachetny, zbalansowany smak, jednak często są miękkie, długie, nienadające się do zbioru mechanicznego, a więc niekomercyjne – mówi T. Kusibab. – Natomiast w Kanadzie hodowla zaczęła się dużo później; seria Boreal to trzecia generacja mieszańców. Owoce tych odmian mają więcej cech form naturalnych, od których pochodzą. Te kanadyjskie odmiany mają inny kształt owoców, są bardziej kompaktowe, okrągłe, cięższe, mają grubszą skórkę i według mnie smakiem nieco ustępują rosyjskim, ale są to odmiany komercyjne – są odporne na choroby, dobrze plonują, owoce są dobrej jakości, łatwo dają się zbierać maszynowo, nadają się do transportu, dlatego z góry są na wygranej pozycji.

Jagodowa plantacja

Chociaż głównym obszarem działalności firmy Plantin jest produkcja sadzonek, jej właściciele zajmują się też prowadzeniem plantacji jagody kamczackiej o powierzchni 11,5 ha. Plantacja ma charakter wdrożeniowy i celem jej prowadzenia jest potwierdzenie jakości odmian i opracowanie technologii towarowej uprawy haskapu.
Owoce jagody kamczackiej są zbierane maszynowo, następnie zawożone do mroźni, tam mrożone szokowo, sortowane i pakowane po 10 kg.

– Mamy kilku większych klientów, którzy kupują od nas owoce i przerabiają na dżemy, soki. Sprzedajemy też duże partie do przetwórni, które robią pierogi z jagodami – opowiada Justyna Kusibab-Mruk.
Jak podkreśla Tadeusz Kusibab, jagoda kamczacka jest stosunkowo łatwa w uprawie, dobrze sprawdza się w polskich warunkach klimatycznych. Jej potrzeby są jednak często bagatelizowane z powodu powszechnej opinii, że jest to roślina bezobsługowa.
– Uważa się, że nie ma szkodników, nie ma chorób, sama rośnie, jest tolerancyjna na pH… A to nieprawda. Ma jednak specyficzne wymagania – mówi pan Tadeusz. Te wymagania to m.in.:

  • konieczność zapewnienia odpowiedniej ilości owadów zapylających (przede wszystkim trzmieli i pszczół samotnic);
  • odpowiednie formowanie krzewów pod zbiór mechaniczny.
  • Istotna jest również wrażliwość zawiązków owoców na przemarzanie.

– Zimy jagoda kamczacka znosi doskonale, im mroźniej, tym lepiej. Do momentu zawiązania owoców wiosną nie szkodzi jej temperatura do –8˚C. Jednak po zawiązaniu owoców jej wrażliwość wzrasta. W ubiegłym roku i dwa lata temu mieliśmy duże straty spowodowane majowymi przymrozkami – większość zawiązków opadła. Mówienie więc, że jagoda jest superodporna na mrozy, jest prawdą, ale to nieznaczy wcale, że zawsze będzie plonować – mówi pan Tadeusz.

Już trzeci rok państwo Kusibab ubiegają się o status plantacji ekologicznej dla jagody kamczackiej. Gatunek ten jest stosunkowo łatwy do uprawy w tym systemie.
– Główne szkodniki zagrażające „kamczatce” to zwójki, mszyce, różne rodzaje szpecieli i przędziorki. Zwalczamy je preparatami silikonowymi, krzemowymi, a w przypadku większej presji sięgamy po metody biologiczne – opowiada gospodarz. – Co do chorób nie ma większych problemów, pod warunkiem, że krzewy nie są nadmiernie zagęszczone, a pogoda nie jest zbyt wilgotna. W okresie dojrzewania stosujemy dopuszczone preparaty wzmacniające owoce. Celowy jest też zabieg produktami zawierającymi aktywny tlen, poprawia on jakość i trwałość pozbiorczą owoców. I to wystarcza. Problem zaczyna się po zbiorach. Jagoda pochodzi bowiem z terenów północnych, gdzie okres wegetacji trwa bardzo krótko. Tam, gdy kończą się zbiory, panuje często 40˚C, jest sucho, a potem przychodzi wrzesień, szybko się robi chłodno, nastaje mróz i krzewy jagody przechodzą w spoczynek zimowy.

 

– W warunkach europejskich sytuacja wygląda inaczej. Tu po zbiorach, jeżeli jej nie podlewamy systematycznie, a nadejdą letnie upały, to roślina wstrzymuje wzrost i przechodzi w stan spoczynku. Liście niektórych odmian, jeśli doświadczają deficytu wody, cierpią od oparzeń słonecznych, często są porażane przez choroby, a jak spadnie deszcz, to niektóre odmiany mogą zaczynać kwitnienie jesienią – mówi T. Kusibab.

Dlatego gospodarze dbają o to, by zaraz po zbiorach plantację systematycznie podlewać i odpowiednio nawozić. Dzięki temu rośliny kontynuują powolny wzrost, a w spoczynek wchodzą z nastaniem jesiennych chłodów.

U nas plantacje są zielone do listopada – zapewnia pan Tadeusz. I wyjaśnia: – Jagoda pąki kwiatowe na przyszły rok zaczyna wiązać w czerwcu, a w lipcu są już one uformowane na całej długości pędu. Aby były one dobrej jakości, roślina musi je wykarmić jeszcze zanim przejdzie w stan spoczynku zimowego.

Drugie życie haskapu

Opinia o jagodzie kamczackiej – raczej negatywna – została swego czasu ugruntowana przez stare odmiany, które mimo nie najsmaczniejszych owoców próbowano na siłę oferować na rynku owoców deserowych, często zrażając do nich klientów. Aby odczarować powstały przez to mit, że haskap to nieciekawy owoc, trzeba wybrać atrakcyjne odmiany, pokazać ich walory smakowe i prozdrowotne, a potem oczekiwać rynkowego sukcesu. Potrzebna jest więc promocja owocu. Służą temu m.in. akcje polegające na organizowani dni otwartych plantacji i samozbiorów.

– Jeszcze kilka lat temu jagoda kamczacka nie była szeroko znana w Polsce, a obecnie jest to produkt coraz bardziej rozpoznawalny. Dalej jednak przyjeżdżają do nas osoby, które spotykają się z nim po raz pierwszy mat. pras. in-vitro Kusibab – opowiada Justyna Kusibab-Mruk. – Organizując dni otwarte naszej plantacji, przykładamy dużą wagę do aspektu edukacyjnego, tj. do pokazywania dzieciom chociażby tego, że owoce rosną na krzewach, jak wygląda ich zbiór i droga z plantacji na półki sklepowe. Zachęcamy do próbowania owoców „prosto z krzewu” i próbowania wszelkich przetworów. Chętnie też zaopatrujemy okoliczne szkoły i przedszkola w jagody i borówki, wpajając przy okazji dzieciom zdrowe nawyki żywieniowe. Czy jagoda ma szansę się wybić? Zdaniem państwa Kusibabów sadząc wartościowe odmiany i promując ich smaczne i zdrowe owoce, jest w pełni uzasadniona nadzieja, że w ciągu 2–3 lat haskap zajmie stałe miejsce na rynku świeżych i przetworzonych owoców.

Agnieszka Okła-Wierzbicka

26. kwiecień 2024 15:02