StoryEditorCzterdzieści lat doświadczenia

Jak w dobie kryzysu radzi sobie 100-hektarowe gospodarstwo szkółkarskie?

24.10.2022., 10:10h
Agnieszka Okła-WierzbickaAgnieszka Okła-Wierzbicka
Materiał kwalifikowany m.in. jabłoni i gruszy produkowany jest w gospodarstwie szkółkarskim od 40 lat. W dzień jubileuszu sprawdzamy, jak rozwija się i jak radzi sobie w dobie kryzysu. Przechowywanie drzewek w chłodniach również kosztuje. Czy zatem część klientów zdecyduje się na sadzenie jesienne?

Szkółkę drzewek owocowych Marek Bielak i Synowie odwiedziliśmy kilka lat temu. Dziś, w 40-lecie jej istnienia, znowu do niej wracamy, aby zobaczyć, jak się rozwija i jak sobie radzi w dobie kryzysu.

Marek Bielak wraz z żoną Marianną i synami Jakubem i Maciejem prowadzi około 100-hektarowe gospodarstwo szkółkarskie w Zagórzu (gm. Bełżyce, woj. lubelskie). Produkują przede wszystkim drzewka jabłoni, ale także czereśni, śliw i gruszy. Oferta jabłoni obejmuje drzewka dwuletnie typu knip boom, jednoroczne okulanty i drzewka siedmiomiesięczne.

image

Pan Marek w kwaterze drzewek dwuletnich odmian Gala Schniga SchniCo(s) Red

(po lewej) i Golden Delicious Reinders (po prawej)

FOTO: A. Okła-Wierzbicka

– Mamy własny matecznik podkładek wegetatywnych jabłoni, natomiast podkładki generatywne pod wiśnie i śliwy kupujemy – mówi Marek Bielak.

Jest to wyłącznie materiał kwalifikowany, wolny od wirusów. Ich drzewka trafiają przede wszystkim do odbiorców z różnych regionów Polski, ale część produkcji jest też wysyłana do Węgier, Rumunii, a do niedawna – również do wschodniej Europy.

Podwójny jubileusz

Początki szkółki sięgają lat 80. XX w. Po ukończeniu w 1980 r. Wydziału Ogrodniczego na Uniwersytecie Przyrodniczym w Lublinie pan Marek podjął pracę w Szkółce Kurowscy, a od 1982 r. zajął się własną produkcją materiału szkółkarskiego, którą prowadzi do dziś. Tym sposobem Szkółka Drzew Owocowych Marek Bielak i Synowie ma już 40 lat.

image

Matecznik podkładek wegetatywnych jabłoni

FOTO: A. Okła-Wierzbicka

Produkcja odbywa się na ziemiach uprawianych jeszcze przez dziadka pana Marka, który nabył je w 1925 r. – niedługo więc będzie też 100-lecie gospodarstwa. Początkowo była to produkcja typowo rolnicza, jednak już z ogrodniczymi inklinacjami.

– Jeszcze przed wojną dziadek uprawiał sady czereśniowe, jabłoniowe, a zebrane owoce zawoził koniem na targ do Lublina. Również brat ojca po zdobyciu wykształcenia ogrodniczego – przed wojną ukończył technikum ogrodnicze w Kijanach, a po wojnie studia ogrodnicze w Łodzi – prowadził niedużą szkółkę, w której produkował m.in. róże i drzewka jabłoni – wspomina pan Marek.

Oferta skierowana głównie do producentów owoców eksportowych

Patrząc na ofertę szkółki Marek Bielak i Synowie, od razu widać, że jest ona skierowana głównie do producentów owoców eksportowych. Obejmuje ona przede wszystkim takie odmiany, jak Gala – m.in. sporty: Gala Brookfield Baigent, Gala Dark Ann, Galaval, Schniga SchniCo(s) Red; Red Delicious – m.in. sporty: Jeromine, King Roat; Golden Delicious (Reinders i Parsi Da Rosa) czy Red Jonaprince Select. Są tu również bardziej tradycyjne odmiany – Szampion Reno 2, Ligol Red, Lobo, Najdared.

Parchoodporna odmiana Crimson Crisp, polecana do upraw ekologicznych

Ciekawą propozycją jest parchoodporna odmiana Crimson Crisp, polecana do upraw ekologicznych.

image

Drzewka parchoodpornej odmiany Crimson Crisp

FOTO: A. Okła-Wierzbicka

– Jest to odmiana późna, samo się przerzedzająca, o smacznych, twardych owocach, które są trwałe w obrocie. Można je nawet przetrzymać na drzewie i to nie wpływa znacząco na ich jędrność – mówi Marek Bielak. – Kiedyś więcej się mówiło o odmianach do upraw ekologicznych, ale po ostatnich zawirowaniach gospodarczo-politycznych wydaje się, że temat ten został zepchnięty na boczny tor. Myślę jednak, że jeśli sytuacja się ustabilizuje, to Crimson Crisp ma szansę zyskać na znaczeniu.

W mateczniku podkładek jabłoni dominują nasadzenia podkładki M.9, zwłaszcza klonu RN 29.

– Klon T337 rośnie nieco słabiej niż RN 29, ale za to wymaga bardzo dobrych warunków uprawowych. Jest polecany dla odmian o większej sile wzrostu, na bardzo dobre stanowiska. W przypadku, gdy sadzony jest sad po sadzie, znacznie lepiej sprawdzi się RN 29 – mówi pan Marek. Oprócz podkładek M.9 – klonów RN 29 i T 337, część produkcji stanowi również podkładka M.26.

Jeśli chodzi o inne gatunki drzew owocowych, w szkółce produkowane są również grusze Konferencja i Lukasówka na Pigwie S1 – prowadzone tradycyjnie, ale również w systemie wieloprzewodnikowym. Z wiśni oferowana jest Łutówka na Antypce.

image

Łutówka Rheinische Schattenmorelle

FOTO: A. Okła-Wierzbicka

Rośnie zainteresowanie sadami przemysłowymi, gdzie owoce zbierane są za pomocą otrząsarek

– Choć sezony na wiśnię są różne, rośnie zainteresowanie sadami przemysłowymi, gdzie owoce zbierane są za pomocą otrząsarek. Dlatego oprócz naszej polskiej Łutówki proponujemy również pochodzącą z niemieckiej hodowli Łutówkę Rheinische Schattenmorelle. Zdaniem praktyków jest ona lepsza do zbioru mechanicznego, bo jej owoce równomiernie dojrzewają. Odmiana ta jest już obecna w kilku polskich sadach, są to jednak młode nasadzenia i na wyciąganie wniosków jest jeszcze za wcześnie – informuje M. Bielak.

Z czereśni oferowane są z kolei odmiany już sprawdzone w naszych warunkach uprawowych:

  • Burlat,
  • Kordia,
  • Sam i Summit – wszystkie na podkładce Colt.

Spośród śliw dostępne obecnie są:

  • Amers,
  • Polinka,
  • President i Węgierka Zwykła – wszystkie na podkładce Ałyczy.

W szkółce podstawę ochrony przed szkodnikami stanowią preparaty oparte na abamektynie

Bieżący sezon odznaczał się ciepłym i suchym latem, co wpłynęło na zwiększoną presję wciornastka, mszycy, a w pewnym stopniu też pryszczarka, problem ten jednak został szybko zażegnany. W szkółce podstawę ochrony przed szkodnikami stanowią preparaty oparte na abamektynie, Mospilan 20 SP (acetamipryd), a także Pirimor 500 WG, Movento 100 SC, Teppeki 50 WG.

Ponadto szkółka jest zlokalizowana w rejonie wolnym od upraw sadowniczych, więc nie ma tu potencjalnych źródeł zarazy ogniowej.

– U nas choroba ta w ogóle nie występuje. Natomiast po takich zabiegach, jak obrywanie pędów lub gdy szkółka zostanie zalana, stosujemy Huwa San TR 50, który dezynfekuje rany oraz natlenia i glebę, i roślinę – opowiada pan Marek, który bardzo chętnie sięga po naturalne rozwiązania.

image

Podstawowym narzędziem wykjorzystywanym w szkółce do różnych prac pielęgnacyjnych (m.in. pielenie, opryskiwanie, nawożenie) jest ciągnik szczudłowy firmy Danco

FOTO: archiwum prywatne

Częstym problemem w szkółkach są szkody wyrządzane przez dziką zwierzynę.

– W zeszłym roku nie mogliśmy sobie poradzić z sarnami, którym nie przeszkadzało wysokie na 1,5–1,7 m ogrodzenie. Pomogło dopiero zastosowanie preparatu Coyot (produkt Microlife) – nasączaliśmy nim kawałki materiału i rozwieszaliśmy je na ogrodzeniu. To skutecznie zniechęciło sarny do odwiedzania naszych upraw. W tym roku problem nie powrócił – opowiada M. Bielak.

Formuła preparatu Coyot została tak skomponowana, aby odtworzyć zapach moczu drapieżnego kojota. Wraz z innymi, naturalnymi dodatkami produkt działa zniechęcająco na zwierzynę na trzy sposoby:

  • poprzez bardzo drażniący dla niej zapach,
  • nieznośny, gorzki smak;
  • oraz poprzez wpływanie na zachowanie zwierząt, które instynktownie unikają potencjalnych zagrożeń – takich jak obecność drapieżnika czy spożycie szkodliwego (gorzkiego, o nieprzyjemnym zapachu) pokarmu.

Bez dobrej gleby nie da się zrobić dobrej szkółki

W gospodarstwie dominują gleby klasy III A – dosyć ciężkie, ale zasobne w składniki, dobrze wiążące wodę. Warto dodać, że biologizacja gleby to konik pana Marka. Jak sam podkreśla, bez dobrej gleby nie da się zrobić dobrej szkółki.

Dlatego przygotowania stanowiska pod nową uprawę zaczynają się już rok wcześniej. Wiosną roku poprzedzającego sadzenie jest podawany obornik w dawce 40–60 ton/ha, a dodatkowo preparaty oparte o mikroorganizmy, które przyspieszają jego rozkład.

image
Badanie gleby – zrób to dobrze!

Kiedy i jak pobierać próbki gleby? Czego unikać? Badanie gleby – zrób to dobrze!

Dotychczas były to tzw. efektywne mikroorganizmy (bakterie EM), z których pan Marek był bardzo zadowolony.

– Zaobserwowałem, że po zastosowaniu EM-ów gleba była zawsze pulchniejsza – opowiada szkółkarz. Bakterie EM były stosowane również po żniwach na ściernisko, przed sadzeniem, a nawet w miejscach uszkodzeń (np. po gradobiciu), żeby zasiedlić świeżą tkankę pożyteczną mikroflorą.

– Wydaje mi się, że po EM-ach jest również mniejszy problem z guzowatością korzeni. Tylko według mnie nie wystarczy pojedynczy zabieg na danym polu, lecz trzeba go powtarzać corocznie – zaznacza M. Bielak.

Bakterie EM pan Marek stosował od dawna, teraz testuje Biopuls Harvest (Microlife), który oprócz pożytecznych mikroorganizmów (bakterie glebowe, promieniowce, drożdże) ma w swoim składzie również makro- i mikroelementy oraz kwasy huminowe i fulwowe, które są naturalnym źródłem próchnicy.

Ten biopreparat służy do biowitalizacji gleb, w tym rozkładu resztek pożniwnych oraz rewitalizacji gleb po zbiorach.

  • Korzystnie wpływa on na rozkład słomy.
  • Zapobiega wypłukiwaniu mikroelementów z gleby.
  • Sprzyja namnażaniu się pożytecznej mikrofauny.
  • Dodatkowo zwiększa żyzność gleby.
  • Poprawia jej strukturę.
  • Poprawia również mrozoodporność i reakcję na suszę.

– To pierwszy sezon stosowania tego preparatu, ale już jestem z niego zadowolony, tym bardziej, że to polski produkt. Będziemy dalej z nim pracować, aby móc ocenić jego działanie na przestrzeni dłuższego czasu – mówi M. Bielak. – Pierwszy wniosek, jaki się nasuwa po roku pracy z tym nowym rozwiązaniem, jest taki, że szkółka ładnie rośnie, nawet ta jej część, która jest nienawadniana, choć sezon jest wyjątkowo suchy. To mnie utwierdza w przekonaniu, że jeżeli dobrze zadbamy o materię organiczną, to nasze gleby dość dobrze trzymają wilgoć i w efekcie wynagradzają nam z nawiązką.

W przypadku pola, które jest po żniwach lub świeżo od kogoś wydzierżawione, to najpierw badana jest zasobność gleby w składniki pokarmowe (analiza metodą rolniczą) oraz jej pH. – To ważne, żebyśmy jesienią, jeszcze przed wiosennym podaniem obornika, mogli ewentualnie wyregulować odczyn gleby i uzupełnić główne składniki – mówi szkółkarz.

Jesienią również – jeśli na polu zalegają resztki pożniwne – podawany jest Biopuls Harvest (lub EM-y) i ponownie zabieg jest wykonywany wiosną, na obornik.

– Następnie wykonujemy analizę ogrodniczą, żeby się dowiedzieć, jaka jest zasobność w wapń dostępny dla roślin. Jeśli jego poziom jest mały, to stosujemy kredę, która ładnie uzupełnia niedobory tego składnika. Na koniec podajemy te nawozy, których akurat według analizy potrzeba. Potem jest czas na wiosenne sadzenie, które również poprzedzamy aplikacją preparatów Biopuls Harvest czy EM-ów, żeby tę glebę wspomóc biologicznie. Myślę, że to dużo daje – opowiada M. Bielak.

Jako przedplon uprawiana jest m.in. kukurydza

W całym gospodarstwie analiza gleby jest wykonywana co dwa lata, natomiast pod szkółką – co roku. Jako przedplon uprawiana jest m.in. kukurydza, po której gospodarze uzyskują bardzo dużo zielonej masy. – Przy kukurydzy Biopuls Harvest ma podstawowe znaczenie, bez niego rozłożenie resztek pożniwnych byłoby problematyczne – zauważa pan Marek.

Dobra jakość gleb przekłada się na jakość szkółki. Drzewka na niej rosnące są zdrowe i ładnie wyrośnięte. W celu uzyskania dużej liczby pędów bocznych prowadzi się zabiegi stymulujące rozgałęzianie, takie jak kilkakrotne uszczykiwanie pędu wierzchołkowego oraz stosowanie regulatorów wzrostu. Ryzyko wyłamywania się drzewek ograniczane jest poprzez stosowanie podpór z palików z włókna szklanego.

Przygotowanie drzewek do zimowania

Z początkiem sierpnia z programu nawożenia wyłączane są azot i magnez, które mogłyby niepotrzebnie pobudzać rośliny do wzrostu. Podawane są tylko fosfor, potas i mikroelementy, które powodują drewnienie pędów. Ponadto dwukrotnie, w odstępie tygodnia, na przełomie sierpnia i września, stosowana jest mieszanka nawozów płynnych Haskon M10 AD + Molystar.

  • Haskon to nawóz wieloskładnikowy zawierający potas, fosfor i mikroelementy, który delikatnie przyspiesza drewnienie tkanek.
  • Molystar to płynny nawóz zawierający skoncentrowany molibden. Nadmiar molibdenu przyspiesza przetwarzanie azotu w roślinie, szybko więc zaczyna go jej brakować.

Taka kombinacja, podana w odpowiedniej proporcji, hamuje wzrost drzewek, powodując zamknięcie pąka szczytowego. – Już trzeci sezon ją stosuję i jestem zadowolony z efektu – opowiada pan Marek.

image

Pęd zakończony pąkiem szczytowym po zastosowaniu pierwszej dawki kombinacji nawozów na zahamowanie wzrostu drzewek

FOTO: A. Okła-Wierzbicka

W celu zainicjowania procesu defoliacji (zrzucania liści), a jednocześnie zabezpieczenia drzewek przed chorobami kory i drewna, pod koniec września/na początku października stosowane są preparaty miedziowe i siarkowe, a następnie dwukrotnie Insol 240 SL.

Widząc, co się dzieje w sadownictwie, postanowiliśmy, mimo rosnących cen środków produkcji, utrzymać ubiegłoroczne ceny drzewek

Drzewka wykopywane są za pomocą kombajnu Lauwers, następnie sortowane według klasy wielkości, liczby pędów bocznych i grubości pnia. Na życzenie klienta przez zimę są przechowywane w specjalistycznej chłodni w warunkach wysokiej wilgotności powietrza (ok. 95%) i w temperaturze nieco poniżej 0˚C.

image

Kopanie materiału szkółkarskiego odbywa się za pomocą kombajnu Lauwers

FOTO: archiwum prywatne

– Niestety przy zapowiadanych podwyżkach prądu ta usługa będzie musiała zdrożeć – o ile, to jeszcze w tej chwili trudno powiedzieć. Jednak widząc, co się dzieje w sadownictwie, postanowiliśmy, mimo rosnących cen środków produkcji, utrzymać ubiegłoroczne ceny drzewek – tak długo, jak to będzie możliwe – zapewnia Marek Bielak.

image

Drzewka przechowywane są w specjalistycznej chłodni wyposażonej w system zamgławiania ultradźwiękowego

FOTO: archiwum prywatne

Czy zatem część klientów zdecyduje się na sadzenie jesienne?

– Osobiście odradzam taką praktykę, bo za zimę nie mogę wziąć odpowiedzialności. Wydaje mi się, że przy obecnym rozregulowaniu klimatycznym nie jest to dobry pomysł – mówi pan Marek.

Jak dodaje, przy tak niepewnym przebiegu pogody zimą, jakie mamy w ostatnich latach, kiedy to temperatura może wynieść –5°C, –15°C, ale i –25°C, to sadzenie jesienne jest zbyt ryzykowne.

– Drzewko jednoroczne jest jak małe dziecko i trzeba być świadomym, że może takiej zimy nie wytrzymać. Dlatego lepiej je posadzić wczesną wiosną: mając nawadnianie – nawet w kwietniu-maju, a przy braku dostępu do wody – już w marcu – radzi szkółkarz.

Taka troska „jak o małe dziecko” przyświeca całej produkcji w szkółce Marek Bielak i Synowie. Przejawia się ona w odpowiednim odżywieniu drzewek, zabezpieczaniu ich przed agrofagami, a dzięki temu, że cała szkółka jest prowadzona na starannie przygotowanych glebach, rośliny od początku są przygotowane na różnego rodzaju czynniki stresowe. Takie „dzieci” opuszczą szkółkę gotowe na to, aby szybko przerodzić się w pełni produkcyjny, zdrowy sad.

 

Agnieszka Okła-Wierzbicka

02. październik 2024 03:49